wtorek, 9 kwietnia 2013

Farbowanie czerwoną kapustą

Skoro kapustą można się bawić na jajkach, to czemu by nie spróbować na tkaninach? Pomyślała Tesia, po czym spróbowała. Wykorzystała ten sam wywar w którym wcześniej pływały pisanki. Było tego ledwie litr, może półtora, więc nawrzucała małych próbek (kilka różnych wełenek i len). Ot eksperyment.

Po płukaniu jedna szczególnie robi wrażenie. Niebarwiony, nie moczony wcześniej, niczym nie zabejcowany(!) len.


 
...stał się niebieski:)
Według wszystkich mądrych książek które czytałam, i ludzi których słuchałam, jedynym liczącym się barwnikiem niebieskim na przestrzeni dziejów było indygo. A to azjatyckie, a to (w średniowieczu) pozyskiwane z urzetu, a to znów amerykańskie. Ale zawsze tylko indygotyn, barwnik drogi, uciążliwy w pozyskiwaniu, trudny.
A tu kapusta jakby nigdy nic daje sobie błękit, i to na lnie, znanym z tego, że barwienia nie lubi. 
Co do trwałości - oczywiście poznęcam się jeszcze nad tą próbką:) Na słońce się ją wystawi, wypierze raz i drugi, zobaczymy ile antocyjany kapuściane wytrzymają. Pierwszy tydzień leżenia przy oknie kawałek znosi póki co jakby nigdy nic;d 
Ale nawet jeśli koszula tak ufarbowana miałaby wytrzymać rok, to już jest coś, źródło błękitu, dla chłopa którego na indygo nie było stać. Technologia pozyskiwania też banalna.
Występowanie kapusty w średniowiecznej Europie jest udokumentowane wzdłuż i wszerz. Wstępne poszukiwania śladów stricte kapusty czerwonej na razie nie wykazały niczego konkretnego. Ani tak, ani nie. Będę szukać dalej:) 

Pozostałe próbki (wszystkie wełniane) - mniej spektakularnie, chociaż też ciekawe:)


Po lewej wełna wcześniej zabejcowana w ałunie, po prawej surowa.


A tu dodana jeszcze próbka tkaniny wełnianej, niebejcowanej. Co ciekawe, początkowo niebejcowana tkanina i włóczka miały bardzo podobny odcień, z czasem włoczka zaczęła... żółknąć, skłania się ku zieleni.


Na koniec cały komplet. Od lewej: włóczka niebejcowana, włóczka bejcowana ałunem, len niebejcowany, tkanina wełniana niebejcowana.

Jeden gar, a każda próbka w innym kolorze.
Czas pokaże jak z trwałością wybarwienia, niemniej capitata f.rubra ma, jak widać, sporo możliwości:)

3 komentarze:

  1. Z zapertym tchem czytam i już czekam na kolejny post. Gdybyś dała na boczek ten gadżet z obserwującymi, łatwiej byłoby Cie podłączyć do swojej listy czytelniczej. Cieplutko pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Po "świątecznym" farbowaniu też szukałam o kapuście - póki co wynik poszukiwań taki, że niestety późno ją wyhodowano. Ale przynajmniej zostają buraczki ;)

    OdpowiedzUsuń