piątek, 25 kwietnia 2014

Na otwarcie sezonu... warsztaty


Plan na tegoroczny sezon wyjazdowy: jak najwięcej imprez warsztatowych i archeologii eksperymentalnej. Jak to delikatnie ująć... imprezy, których plan wygląda z grubsza tak: "przez większość dnia patrzymy jak chłopy z okolicznych bractw walą się po hełmach a wieczorem idziemy pić" mogą się nieco opatrzyć... Ja mam ochotę raczej zafarbować coś pod chmurką, poznać i pomacać nowe wełny, prząść, ciesząc się słoneczkiem, spróbować nauczyć się czegoś nowego (a może wikliniarstwo? a może lepienie garów?) - a to wszystko z fajnymi ludźmi o podobnych zainteresowaniach.

Pod tym kątem układam sobie tegoroczny wyjazdowy kalendarz.


Kiedy zaczynam? Już! Jutro o świcie wyruszamy, kierunek - Biskupin. Kto nie był - polecam! Kto był, ten wie, ile różnych rzeczy tam można robić. 26-30 kwietnia odbędą się warsztaty śpiewu białego w których razem z Thurid uczestniczę. Obiecuję że po powrocie damy popis nowo nabytych umiejętności. Czy będziecie tego chcieli, czy nie:D
Równolegle odbędzie się warsztat gry na dudach wielkopolskich, w którym z kolei uczestniczy mój luby. Czego się nauczymy to pokażemy. Jeśli kogoś dźwiękowo niepokoi opcja łączenia dud i tłumu biało śpiewających bab - również w formie fotograficznej:D Biorę oczywiście aparat, będę hasać wśród chat i dokumentować wiosnę i warsztaty i świat i może jakieś farbowanie się uda i wszystko! Słowem, będzie relacja. 

No to w drogę!^^ Udanej majówki wszystkim!

środa, 23 kwietnia 2014

jak co roku o tej porze czyli naturalne barwienie jajek //this year's egg natural dyeing

Sprawa jest prosta, w ramach przygotowań familijnych zgłaszam że ja to farbowanie, czyli pisanki, wiadomo. Dostaję wówczas zapas jajek i dyspensę od mycia okien - same korzyści! Toteż co roku ochoczo ten obowiązek spełniam:)

Like in every year, during Easter preparation my duty is dyeing eggs. Duty made with joy - I totally prefer fun with natural dyes more than... washing windows, for example. Can't say I don't like this system.



Przy stole siadamy mała grupką, zatem zafarbowałam tylko 10 jajek.
Przepisu nie wstawiam - kolory pozyskałam w identyczny sposób, co w roku poprzednim (klik!) - łupiny cebuli, kurkuma, czerwona kapusta. Odzielnie ugotowałam wywary i jajka, te zaś po ugotowaniu i wystudzeniu kilka godzin moczyły się w wywarze. Przepis sprawdzony, efekty satysfakcjonujące.

I'm putting no recipe, cause I've made dyeing bath same way lat like in the last year (click). I used red cabbage, turmeric and onion skins . I boiled eggs and dye stuff separately and when dyeing bath was ready, put cooled eggs in bath for a few hours. I'm satisfied with results.


Robię cokolwiek? W kuchni?? Nie można tego tak zostawić! Obowiązkowe zmaterializowanie się jakże skorej do pomocy asysty...

 Nie byłabym jednak sobą nie wprowadzając jakiegokolwiek, najmniejszego chociaż udziwnienia:D Zatem zapragnęłam wypróbować metodę zdobienia, polegającą na przymocowaniu jakiegoś ładnego listka do jajeczka przez zanurzeniem go w barwniku. (tutaj przejrzysty tutorial, nie mój, troszkę żałuję że nie porobiłam zdjęć w trakcie tworzenia.) Działa! 

I wouldn't be myself if I didn't make anything fanciful - so I tried the method which relies on mounting some nice leaf to the egg before dyeing, to make it leave it's shape on finished work (tutorial here - not mine cause I didn't take pics during creating). Method works.

 

Jakimi roślinkami się pobawiłam? Na jajka trafił lubczyk (lovage), bukszpan (boxwood), rukola (arugula) i roszponka (lamb's lettuce). Bukszpan dokazywał, zbyt sztywny żeby ściśle przylegać do jajka, pozostałe współpracowały, chociaż nie wiem czy powtórzę wykorzystanie rukoli i roszponki. Uwielbiam obydwie, ale jak wykazał eksperyment, raczej w sałatce:) Jestem za to zachwycona efektem jaki dał lubczyk.

Which plants I used? Lovage, boxwood, lamb's lettuce and arugula. Boxwood is too inflexible, others attached to the eggs worked well. Lovage gave fantastic pattern, rest - I'm not impressed. I totally like arugula and lamb's lettuce, but rather in salad:)


zdjęcie robione lodówką z zamontowaną lampą błyskową... do bycia blogerę kulinarnym nie aspiruję:D

Skoro o sałatce mowa... jaki jest kolejny atut naturalnych barwników? Taki, że co zostanie z surowca, to można ZJEŚĆ:D Gdy jajeczka pływały już w barwnikach, ukleciłam szybko sałatkę z roszponki, rukoli i czerwonej kapusty. Jeszcze tylko trochę oliwy i ser pleśniowy co akurat był na stanie... przepis gotowy! Wyszło pysznie.

Speaking of salad, what's another advantage of natural dyes? That lot of them is capable to be eaten! When eggs was put in dyeing bath, I quickly made salad from red cabbage, arugula and lamb's lettuce. Add some olive oil and blue cheese, cause I just had some... and so recipe is ready. And tasty:)

Życzyłabym w tym miejscu udanych świąt, mokrego jajka i w ogóle wesołego karpia... Ale już po świętach, zatem wszystkim czytającym - udanej majówki! Długi weekend tuż tuż, kto ma już plany?

niedziela, 20 kwietnia 2014

Kolejny ręczny uprząd i zapowiedź farbowania //Yet another handspun yarn and dyeing preview

<a href="http://www.bloglovin.com/blog/12137353/?claim=2ut9ssjdmjz">Follow my blog with Bloglovin</a>

handspun yarn and samples of wool dyed with madder in the background

130 metrów i 20g wełny. Ok. 2.5 godziny na wrzecionie. 
130 meters and 20 grams of wool, about 2,5 hour of spinning. On drop spindle. 


 
podczas pracy/during spinning


Generalnie wrzeciono Kromskich nie cieszy się dobrą sławą, mało która prządka powie o nim dobre słowo. Z tym większym zdziwieniem odkryłam że z wszystkich posiadanych, po to sięgam najchętniej. Długo się kręci i mieści duuuużo wełny. Wrzeciono Kromskich ulubieńcem - jak widać można:)

Although Kromski drop spindle is not very popular, for me it's my favourite. Comparing to others I own, it stores a looot of yarn!  And twirls pretty long time.



Rudy - marzanna, granat wybarwiony chemicznie. Jest to kolor historycznie poprawny - pamiętając że diablo trudny do osiagnięcia i niewątpliwie drogi. Zwłaszcza w średniowieczu, gdy był pozyskiwany z urzetu.

Russet is from madder, navy blue is dyed chemically. It is historically accurate colour, but remembering that it was truly hard to achieve and undoubtedly really expensive. Especially in middle ages, when only source of blue was woad.


próbki marzanny/samples of dyeing with madder

Wszystkie próbki zabejcowane ałunem, wyciągane z kąpieli w różnych odstępach czasu (od 1godz do 2 dni po barwieniu) - co, jak widać, nie zrobiło na nich szczególnego wrażenia.

All samples was mordanted with alum, they were taken out of dyeing bath in various times (from 1 hour up to 2 days after dyeing) - what, as we see, didn't make them difference.


A skoro próbki... znaczy w kotle bulgotało coś większego. A owszem - tkanina, na całkiem ultraśną rekonstrukcję pewnego rzadko rekonstruowanego wczesnego wdzianka. Po ukończeniu dostanie osobny post:)

If I'm showing samples, that means they are sample of something else... This else is textile, wool for reconstruction of some early-medieval garb, which is not reconstructed often. When finished, will receive it's own post;)

poniedziałek, 24 marca 2014

Wiosenna reaktywacja, wiosenny Gotland

Jak w tytule, budzę się ze snu zimowego (wyobraźcie sobie, że ktoś wyrywa misie w styczniu ze snu wrzeszcząc im nad uchem "SESJAAA!!!". Tak się czuję. Jak te misie.) oraz decyduję, z okazji wiosny za oknem zaprowadzić wiosnę na blogu jakąś świeżą notką:) Wiosna co prawda mało zielona póki co, szara i mokra raczej, ale co tam, niech leje, niech mi nawadnia moje przyszłe truskawki i bakłażany ile chce:) I niech sobie jest szara. Ładny kolor. Jak moja ostatnia włóczka.

Na święta dostałam bon do wykorzystania w hobby-wełna. Jeden z najfajniejszych prezentów jakie można dostać, siostra dzięki:) Wzięłam trochę bawełny (10g na spróbowanie, już przetestowałam, bez szału) oraz po 100g BFL i 100g czesanki z rasy owiec gotlandzkich. Ta pierwsza, mięciutka i biała, znany cymes wśród prządek, czeka jeszcze na swoje 5 minut:) Drugą dziś całkowicie skończyłam.

Powstało:

168m/60g singla. Przędłam 3 godziny na wrzecionie Kromskich+czas na przewijanie. Nieco grubsza niż moja przeciętna, docelowo na naala. 

Gotland - singiel

66m/30g dubla. Nie powiem ile czasu zajęła, bo kręciłam z doskoku. Mniej więcej tyle, co ta wyżej, około trzech godzin.


Gotland - 2ply

Zdjęcia niestety robione o różnych pora dnia, a ja wciąż docieram się z nowym sprzętem, stąd różnice w odcieniu. Teoretycznie nie ma się czego wstydzić, jednak "jakoś" nie lubię tego tematu - w lipcu zeszłego roku został mi ukradziony aparat który towarzyszył mi wcześniej przez 6 lat. 38tys zdjęć przebiegu, był przedłużeniem ręki. Był - nie ma:P Pół roku o chlebie i wodzie w towarzystwie pożyczonych małpek, brrrr. Zawzięłam się i sprawiłam ukochanemu Nikonowi zastępcę. I oto jest ze mną. Dogadujemy się powoli, nie obywa się bez sprzeczek bo wiadomo, "mój były to był taki, taki i taki, czemu ty jesteś inny?";D Niemniej wierzę że w końcu coś z tego związku będzie;)

Ale koniec z offtopem. Zastanawiam się jeszcze  co z tym dublem zrobię. Krajkę? Farbować nie zamierzam, te przenikające się odcienie stali, grafitu, szarości są dla mnie prze-pię-kne. Cudowny chłodny odcień.


60g singla i 30g dubla

Pozostałe 5g ze 100 poszło na próbkę, i najwidoczniej około 5g odpadło przy przędzeniu. 

Na wrzecionie kręci się już granatowy Poltops:)